Będę copywriterem

A więc chcesz być copywriterem, co?

To może zamiast zwykłego cześć coś w stylu „jesteś zwycięzcą”?

Ten historyczny wpis ukazuje mój pomysł na blog sprzed kilku lat.

Z całą pewnością jesteś twardzielem, może nawet hardkorem, ponieważ porywasz się na bycie częścią dziwnej i mocno zepsutej branży.

Chcesz być copywriterem? To świetnie, bo Internet pełen jest tych, którzy chcieliby kimś takim być. A ponieważ nie chce im się zostać copywriterami, to branża cierpi na bylejakość.

Trochę Ci pomogę. Jak? Pokażę Ci, jakim „copy” warto zostać. Podpowiem, jak na tym zarabiać i przyda Ci się wiedza o tym, kim możesz zostać, gdy upgrade’ujesz.

Od razu zaznaczam, że to nie jest wpis dla osób, które wczoraj powiedziały sobie, że skoro znają wszystkie litery, to mogą zacząć coś pisać. Przyszłych copywriterów zapraszam do przeczytania innych moich wpisów, a ten dedykuję pretendentom do miana zawodowego copywritera.

Copywriter to stan umysłu

Wróćmy do tematu. Kim prawdopodobnie jesteś?

Skoro to czytasz, to prawie na pewno należysz do jednej z tych kilku grup:

a) piszesz popołudniami, wieczorami, nocami albo w weekendy,

b) jesteś pracownikiem jakiejś agencji i wiąże Cię z nią jakaś umowa,

c) jesteś freelancerem i myślisz o sobie, że piszesz, ile chcesz i dla kogo chcesz – pisanie jest Twoim głównym zajęciem,

d) prowadzisz działalność gospodarczą i w jej ramach realizujesz podpunkt c).

Większość, a sądzę, że prawie każdy copywriter zaczynał od zweryfikowania tego, „czy słowa polonistki albo koleżanki były prawdą i czy rzeczywiście nadaję się na autora…” czegoś. Jedni stawali się pisarzami, inni poetami, a inni copywriterami. I jeżeli wystarczyło czasu, to następował rozwój w stronę b), c) lub d).

Początek drogi, by stać się autorem treści na nikomu nieznanej ulotce albo w uwielbianej reklamie telewizyjnej, to mało obowiązków, mało pieniędzy i dużo frajdy. A rozwój oznacza więcej pieniędzy i więcej czasu, który poświęcisz. A frajda? Tu nie ma reguły. Ja pracuję na ogół z przyjemnością, ale pewne jest, że nie każdy tak ma.

Copywriting może być sposobem na życie.

Co jest celem większości copywriterów? Oczywiście to, aby pracować jak najmniej i zarabiać jak najwięcej. Ale realnym celem jest pracować przez mniej więcej 40 godzin tygodniowo i mieć z tego coś, co dana osoba rozumie jako wypłatę. Dla jednych będzie to 1500 złotych na koncie, dla innych 5000 złotych na koncie, dla jeszcze kogoś najniższa krajowa + składki i ubezpieczenie. Tu każdy sam ocenia poziom satysfakcji (a ten oczywiście z biegiem czasu staje się trudniejszy do osiągnięcia).

Jak się osiąga ten realny cel? Można – jak większość – metodą prób i błędów. Można też skorzystać z sugestii i właśnie one będą przedmiotem kolejnych wpisów. Pokażę Ci, jak to na ogół wygląda i jak może wyglądać. I dlaczego.

A co się dzieje po osiągnięciu celu realnego? Następuje pełnia szczęścia? Oczywiście nie. Jednym to wystarcza: stabilizacja osiągnięta, nie ma się co dalej rozwijać. Ale inni chcą więcej. Tylko co więcej można tu osiągnąć?

To będzie tematem moich dalszych wpisów. Bo rzeczywiście: docierając do celu, poświęcasz tyle czasu i energii, że będąc na mecie, zauważasz, że to tylko „checkpoint”. Podpowiem Ci, co warto rozwijać zawczasu i co udoskonalać później, aby wybrać jedną z kilku możliwości dalszego rozwoju. Ja wciąż zajmuję się komercyjnym pisaniem, ale nie jest to już moje główne źródło zarobków.

Dziś było ogólnie. Było o tym, co będzie. I mam nadzieję, że trafiłem w Twoje oczekiwania. Mam w planach pisać o tym, co związane z copywritingiem, a mało kto o tym myśli i prawie nikt na ten temat nie pisze. A dlaczego? Tak naprawdę wszyscy skorzystają na tym, gdy pojawi się grono bardzo dobrych copywriterów. Zaglądaj tu, a dowiesz się, co mam na myśli.