Copywriter i powieść fantasy?

Copywriter vs copyrighter – tajemnica magicznego królestwa

Wielki książę ma syna, który spiskuje przeciwko ojcu. Ojciec napuszcza plemiona barbarzyńskie, aby osłabiały granice królestwa. Królewny ratuje żebraka z rąk rycerza o czerwonych oczach. Ochmistrz dolewa trucizny do kielicha królowej. Książę dybie na cnotę królewny. Młody mag zostaje wysłany z misją do zamku królewskiego. Tajemniczy przybłęda zakochuje się w księżnej. Królestwo staje na skraju zagłady. A gdzieś w tym wszystkim grasuje żądny przygód copywriter.

Zaraz. kto?

Czego się dowiesz z tego tekstu?

 

Copywriter. Czyli człowiek od pisania. Również scenariuszy.

Domyślam się, że masz już kilka pytań, ale wytrzymaj jeszcze chwilę. Odpowiem na wszystkie – po kolei. Ten powyższy tekst to kilka hasłowo ujętych wątków z powieści fantasy. Pisałem ją przez około dziesięć tygodni. W tym, czyli w 2023 roku, pojawi się w druku, prawdopodobnie również przetłumaczona na język angielski. A na okładce będzie nazwisko mojego klienta. Serio.

Czy ghostwriting jest w porządku?

Według mnie jest w porządku, jeżeli obie strony są zadowolone. Ja dostałem za to pieniądze, a klient spełnił swoje marzenie. Obaj wygrywamy. Jeżeli rzuciło Ci się w oczy to, że w świetle polskiego prawa ghostwriting jest…, hmm…, niejednoznaczny, to masz rację – jest. Po prostu nie da się zrzec intelektualnych praw do dzieła. Ale zauważ, że nadal nie ma problemu, jeżeli obie strony akceptują ten fakt.

No dobra, ale czy ghostwriting jest trudny?

A to zależy od tego, co umiesz. W opisanym tu przypadku napisałem powieść od początku do końca. Razem ze wszystkimi pomysłami i rozwiązaniami fabularnymi, a nawet z tytułem. Ponadto niezbędne było wielokrotne przekonywanie do czegoś klienta lub subtelne wpływanie na to, aby zmienił zdanie. Jeżeli czujesz się literatem (albo literatką – tak, wiem), to do dzieła.

A czy ghostwriting jest opłacalny?

W takim sensie, że ktoś to opłacił? Tak. Ale w innym sensie też jest. Nie mogę Ci zdradzić ani stawki, ani szczegółów powieści; wiesz, jak jest – umowy. Ale gdyby nie dało mi to pieniędzy, to czy podjąłbym się tego? No pewnie, że… być może.

Być ghostwriterem czy copywriterem?

Chyba nie wszystkie Twoje wątpliwości udało mi się rozwiązać, mam rację?

Ghostwriting to nie to samo co copywriting.

Z powyższego zdania zrobiłem podtytuł, więc jest pogrubione. I bardzo dobrze. Bo muszę to zaakcentować. Ani fakt, że jesteś copywriterem, ani lekkie pióro (a co to jest?!) nie czynią Cię ghostwriterem. A zwłaszcza dobrym „ghostem”. Ale za to okazję do zabłyśnięcia mają te osoby, które zostały copywriterami, bo zawsze lubiły pisać opowiadania. Tak, to rzeczywiście dobry moment, aby sprawdzić się w nowej roli. A przy okazji zdobyć i fajne doświadczenie, i nowy wpis do portfolio, i otworzyć się na nową niszę.

Ghostwriting to o wiele więcej „rzeźbienia w wyobrażeniach klienta”.

Powieść czy cokolwiek innego, co napiszesz w imieniu Twojego klienta, chyba zawsze będą wymagały od Ciebie więcej pracy. Bo jeżeli klient opowie Ci w pięćdziesięciu zdaniach, co chciałby mieć w książce, a Ty masz zrobić z tego dwa tysiące zdań, to przyznasz, że istnieje duże ryzyko, iż nie wstrzelisz się za pierwszym razem. Oczywiście, że popełnisz wiele błędów. I że wielu rzeczy się nauczysz. Dlatego wyceniaj swoją pracę stosownie.

A skąd wziąć klienta na ghostwriting?

To trochę tak, jakby próbować odpowiedzieć na pytanie, czemu większość rzeczy umiem pisać bezwzrokowo. Po prostu nauczyłem się tego. Ale zanim doszedłem do tego etapu, bo było wiele innych, pośrednich. A to, co widzisz, jest wynikiem treningu, prób, błędów, czyli tych wcześniejszych etapów.

Tak samo jest z ustalaniem warunków z partnerem biznesowym (zdobywanie klienta kojarzy mi się źle, brakuje w tym szacunku do drugiej osoby). Składa się jednak na to wiele rzeczy, których nauczyłem się wcześniej lub które wcześniej zrobiłem. Bazuję na jednym i drugim – i dlatego klienci mnie lubią (ważną rzeczą jest to, że ja też ich lubię – nie współpracuję z nikim, kogo nie lubię).

Jeżeli i tym razem odpowiedź nie usatysfakcjonowała Cię, to być może powinna być ona dla Ciebie wiedzą. Wiedzą o tym, że „obsługa klienta” to umiejętność, na którą się pracuje przez co najmniej kilka lat, aby miała odpowiednio wysoki poziom. Zacznij dziś, a za jakiś czas i Ty będziesz tak potrafić. Albo nie zaczynaj i wciąż zadawaj pytania o to, skąd wziąć klienta. Klienci są zawsze. Po prostu nie chcą z Tobą gadać.

 

Obsługa klienta, czyli najlepszy i profesjonalny sposób dbania o relacje z klientem, to nie jest wiedza tajemna. Jeżeli chcesz nauczyć się czegoś, co pomoże Ci realizować ciekawsze i bardziej opłacalne zlecenia, to zaglądaj tu częściej.

 

To czego warto się nauczyć z tego wpisu?

Copywriting to furtka, początek tego, co możesz robić.